
Wokalistka przyznaje, że dorastanie w rodzinie muzyków, kiedy mamy i taty często nie było w domu, bywało trudne i wymagało od niej dużej samodzielności. Jednak z perspektywy czasu dostrzega, że te doświadczenia, choć obciążające, w dużej mierze ją ukształtowały i miały pozytywny wpływ na jej rozwój osobisty oraz artystyczny. Mika Urbaniak uważa, że dzięki temu stała się bardziej niezależna.
Mika Urbaniak jest córką Urszuli Dudziak i Michała Urbaniaka. Choć rodzice nigdy nie narzucali jej swoich pasji, to ona i tak od najmłodszych lat wykazywała zamiłowanie do muzyki i szukała gatunku, który najlepiej wyrażałby jej osobowość. Teraz w autorskich kompozycjach najczęściej łączy jazz, R&B i hip-hop.
– Dorastanie w rodzinie muzycznej miało dla mnie pewne znaczenie, ale ja pamiętam głównie, że sama słuchałam muzyki i ją odkrywałam na swój sposób. Wiem, jaki ona miała na mnie wpływ i jakie wrażenia wywoływała. Oczywiście moi rodzice się tym też zajmowali, ale to nie było tak, że siedzieliśmy przy stole i gadaliśmy o muzyce. Było bardzo chaotycznie, oni byli w trasach, ja byłam tu, oni tam i wszystko tak wszędzie i nigdzie – mówi agencji Newseria Mika Urbaniak.
Wokalistka wspomina też, że zawsze miała artystyczną duszę i była niezwykle kreatywna.
– Myślę, że może to w genach jest, bo od czasu, jak mogłam już mówić, to śpiewałam, tańczyłam i grałam. Nie byłam nawet świadoma tego, co moi rodzice robili. Może po prostu tę energię chłonęłam w brzuchu mojej mamy, jak śpiewała cały czas, i po prostu wyszłam taka w muzyce – mówi.
Mika Urbaniak nie ukrywa jednak, że niełatwo dorasta się w muzykującej rodzinie, kiedy rodziców często nie ma w domu, bo wyjeżdżają w trasy koncertowe lub spędzają długie godziny w studiu nagrań, pracując nad nowymi płytami. Ona sama dostrzega w tym jednak wartość dodaną.
– Jest to trudne. Jak byłam mała, to musiałam sobie poradzić z pewnymi rzeczami bez nich, musiałam sama je przeżyć i było to obciążające, ale teraz z perspektywy czasu jestem za to wdzięczna. Myślę, że każda rzecz, którą doświadczamy, buduje nas i dzięki temu człowiek staje się bardziej niezależny i bardziej samodzielny. I mimo tego że pewnych rzeczy brakowało, to wiem, że wszystko się dzieje po coś. I gdyby było mi łatwo albo jakbym dorastała w innego rodzaju rodzinie, to czuję, że nie byłabym tym człowiekiem, jakim jestem, i nie byłabym taką artystką, jaką jestem – tłumaczy.
W jej ocenie jest taką artystką, dla której niezwykle ważna jest wolność twórcza. I choć nie zamyka się na dialog ze słuchaczami, to przede wszystkim słucha swojego serca. Mika Urbaniak podkreśla, że presje zewnętrzne i wewnętrzne mogą prowadzić do zagubienia, dlatego trzeba zachować równowagę między własną wizją a otaczającym światem. Jest to niezbędne dla rozwoju artystycznego, ale i osobistego.
– Mamy taką potrzebę, żeby być kreatywnym, i instynkt, że artysta musi być wolny, a wolność twórcza związana jest właśnie z autentycznością. I życzę każdemu artyście, żeby robił to, co jest w sercu, i żeby uciszać krytyka wewnętrznego, który każe, kieruje nami albo mówi, że musimy to robić tak albo tak, czy też jest jakaś presja wywierana przez społeczność, że trzeba dać określony przekaz. Jest dużo różnych przyczyn, dlaczego artysta czy człowiek w ogóle może się poczuć zagubiony, dlatego myślę, że wolność jest w tym wszystkim najważniejsza – podkreśla Mika Urbaniak.
Źródło: Newseria