W Polsce cyberprzemoc dotyka przynajmniej raz w miesiącu 13 proc. dzieci w wieku szkolnym, czyli nawet dwukrotnie częściej niż w innych krajach Europy – wynika z danych projektu EU Kids Online, przytaczanych w raporcie Fundacji Orange „Dojrzeć do praw”. Jak wynika z wypowiedzi dzieci i młodzieży uczestniczących w badaniach jakościowych przeprowadzonych na potrzeby tego raportu, to właśnie cyberprzemoc rówieśnicza i mowa nienawiści są największym zagrożeniem w sieci, którego się obawiają. Podobnie jak upubliczniane screeny wiadomości prywatnych czy filmów i zdjęć robionych z ukrycia, z czym wiąże się narażenie na kpiny i hejt. Z jednej strony młodzi są zmęczeni korzystaniem z sieci, ale z drugiej – czują przymus bycia ciągle online, obawiając się wykluczenia z grupy.
W nowym raporcie „Dojrzeć do praw” Fundacja Orange – we współpracy z grupą 42 ekspertów i ekspertek – przeanalizowała szereg obszarów związanych z respektowaniem praw i podmiotowości dziecka. W publikacji znalazły się także badania jakościowe z dziećmi i młodzieżą w różnym wieku, z różnych regionów i szkół, zrealizowane pod kierownictwem dr Anny Buchner i Katarzyny Fereniec-Błońskiej z ośrodka Ciekawość. Z odpowiedzi badanych wynika między innymi, że sieć służy rozrywce, ale jest też podstawowym medium kontaktów rówieśniczych, umożliwia nawiązywanie i pogłębianie relacji oraz poczucie przynależności do grupy. Z tym wiąże się jednak szereg obaw.
– Tym, co martwi i stresuje młodych ludzi, są przede wszystkim inni młodzi ludzie. Kiedy zapytaliśmy ich, jakie zagrożenia widzą w cyfrowym świecie, to była przede wszystkim opowieść o rówieśnikach, o tym, że właściwie cały czas czują się obserwowani, cały czas muszą być na stand-byu. FOMO, fear of missing out – czyli strach przed tym, żeby nie mieć w rękach telefonu – wiąże się z tym, że przegapią jakąś korespondencję, coś, co może ich dotyczyć, co będzie na ich temat, nie będą wiedzieli o jakimś wątku. Boją się hejtu, screenów z prywatnej korespondencji umieszczonych na grupie, gdzie jest więcej osób. Bardzo boją się tego, że właściwie nic w internecie nie ginie i wszystko może być użyte przeciwko nim – mówi agencji Newseria Biznes dr Anna Buchner, socjolożka, szefowa działu badań ośrodka badawczego Ciekawość, jedna ze współautorek raportu.
Młodzi czują się też zmęczeni, brak im czasu na wypoczynek, co wynika nie tylko z obowiązków związanych z nauką, ale i zbyt intensywnego korzystania z telefonów i komputerów, również w nocy. Na obecność w sieci poświęcają zaś tak dużo czasu, ponieważ zależy im, aby być na bieżąco, bojąc się wykluczenia z grupy albo przegapienia czegoś, co może ich dotyczyć.
Co istotne, dorośli i dzieci mocno się rozmijają w rozumieniu tego, co oznacza bezpieczeństwo korzystania z technologii. Młodzi mają poczucie, że dla dorosłych oznacza to przede wszystkim chronienie danych i unikanie kontaktów z nieznajomymi. Tymczasem w oczach dzieci i młodzieży głównym zagrożeniem w sieci są dla nich przede wszystkim rówieśnicy, którzy każdą informację, treść czy korespondencję mogą wykorzystać przeciwko nim. Jednak lekceważenie hejtu przez dorosłych albo nieskuteczne próby przeciwdziałania mu umacniają młodych ludzi w przekonaniu, że nie mogą liczyć w tej kwestii na wsparcie. To powoduje, że w końcu przestają się zwracać do dorosłych po pomoc.
– Czują się w tym wszystkim bardzo samotni, zostawieni sami sobie i na końcu, mimo tego, że są otoczeni grupą rówieśników, z tymi problemami mierzą się sami – mówi dr Anna Buchner.
Z drugiej strony dorosłym – przede wszystkim rodzicom – często brakuje pomysłu na to, jak wspierać dzieci w takich sytuacjach. Widząc problem, wprowadzają zakazy, nakazy i limity, które przez dzieci są traktowane jako forma opresji i często łamane. Co więcej zasady higieny cyfrowej, które dorośli próbują wpajać dzieciom, przez nich samych nie są przestrzegane. Na dodatek dzieci często muszą rywalizować z telefonem o uwagę rodziców.
– Myślę, że dorośli przede wszystkim powinni zacząć pytać. W naszym badaniu odpowiedzi na pytania i bardzo pogłębione refleksje na temat różnych problemów płynęły bardzo gładko. Młodzi po prostu chcieli mówić o swoich przemyśleniach związanych z cyfrowym światem. Przede wszystkim więc powinniśmy z nimi rozmawiać i pytać ich, co oni sami myślą, gdzie widzą największe zagrożenia i gdzie są obszary, w których potrzebują pomocy. Oni naprawdę umieją je wskazać – mówi socjolożka z ośrodka Ciekawość.
W nowym raporcie Fundacji Orange eksperci wzięli pod lupę także to, jak chronione są prawa dzieci w erze cyfryzacji. Wyniki tej analizy, przeprowadzonej m.in. na podstawie rekomendacji Komitetu Praw Dziecka ONZ, zawarte w Komentarzu ogólnym nr 25 do Konwencji o prawach dziecka, nie są optymistyczne. Ogólny stan realizacji praw i podmiotowości dziecka w Polsce w dobie społeczeństwa informacyjnego został oceniony jako zły – na raptem 2,6 pkt w 10-punktowej skali.
– Ta ogólna ocena jest, krótko mówiąc, jednoznacznie zła – mówi Jan Herbst, socjolog, dyrektor ds. badań w Fundacji Stocznia i członek Rady Programowej Fundacji Orange. – Dzięki temu raportowi mogliśmy jednak nie tylko dokonać ogólnej oceny, ale także zidentyfikować konkretne aspekty realizacji praw dzieci, które są największym problemem. To są przede wszystkim kwestie związane z mową nienawiści czy krytycznym stanem edukacji medialnej, czyli tym, jak przygotowujemy dzieci do tego, żeby uczestniczyć w obiegu informacji, odróżniać, co jest informacją, a co dezinformacją.
Jak wynika z raportu, zaangażowanie systemu edukacji w naukę krytycznego podejścia do usług cyfrowych eksperci ocenili na 1 pkt, a rolę edukacji obywatelskiej na 1,2 pkt. Krytyczna ocena dotyczyła także poszanowania poglądów dziecka (raptem 2 na 10 pkt).
Wśród alarmujących kwestii, na które zwrócili uwagę eksperci, są też niewystarczająca ochrona danych i wizerunków dzieci i młodzieży w internecie, ekspozycja na niebezpieczne treści i reklamy oraz zbyt wolne tempo wdrażania przepisów regulujących te kwestie. Dalej na liście są też m.in.: utrudniony dostęp do usług cyfrowych dla dzieci ze środowisk mniej zasobnych czy ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, niejednolite standardy korzystania z telefonów w szkołach czy szkodliwe wzorce korzystania z technologii.
– Wyróżnić trzeba też bardzo krytyczne oceny dotyczące tego, w jakim stopniu my umożliwiamy dzieciom zabieranie głosu i uczestniczenie w podejmowaniu decyzji, które ich dotyczą, czyli w jakim stopniu szanujemy ich podmiotowość – podkreśla Jan Herbst.
Autorzy raportu podkreślają, że podmiotowe traktowanie dzieci i młodzieży jest kluczowe dla właściwego reagowania i unikania negatywnych konsekwencji zjawisk w cyberprzestrzeni. Stąd też potrzebny jest większy udział dzieci i młodzieży w decyzjach o sprawach, które ich dotyczą. W Polsce ten aspekt jest jednak całkowicie pomijany – udział młodych w konsultowaniu polityk publicznych i dotyczących ich regulacji został oceniony przez ekspertów na raptem 1 pkt w 10-punktowej skali.
– Jest szereg działań, które powinny być podjęte, aby zaradzić tym wszystkim problemom. Ponieważ jest ich bardzo dużo, to i tych rekomendacji jest bardzo dużo i są one zróżnicowane. One dotyczą m.in. edukacji, która powinna dotyczyć nie tylko dzieci, ale przede wszystkim ich rodziców, w największym stopniu środowiska szkolnego, także specjalistów, którzy pracują z dziećmi, a na koniec państwa, twórców polityk publicznych i decydentów – podkreśla socjolog z Fundacji Stocznia. – My wszyscy możemy dużo mówić o prawach dziecka, ale tak naprawdę nie wiemy, co się kryje pod spodem, do czego to się sprowadza. I ten raport służy temu, żeby opowiedzieć o tym w bardzo konkretnych kategoriach i wskazać te, które przede wszystkim powinny być przedmiotem naszej uwagi.
Wśród innych rekomendacji znalazło się także wzmocnienie systemu wsparcia, m.in. psychologicznego. Jak podkreślają eksperci, niezbędne jest przeciwdziałanie cyberprzemocy oraz ochrona przed patologiami, którą szczególnie powinni zapewnić twórcy usług cyfrowych.
Źródło: Newseria