
Najwcześniej w połowie 2026 roku ruszą osobiste konta inwestycyjne (OKI), mające zachęcić Polaków do przesuwania środków z depozytów bieżących na lokaty i inwestycje. Celem jest rozruszanie polskiej giełdy i pozyskanie długoterminowego kapitału na inwestycje. Resort finansów zakłada zaangażowanie przez konsumentów 100 mld zł w ciągu dwóch–trzech lat. Zdaniem przewodniczącego Rady Towarzystwa Ekonomistów Polskich, zważywszy na niechęć Polaków do ryzyka, być może pomysł podziału kwoty wolnej od podatku Belki na część bardziej ryzykowną (trzykrotnie większą) i bezpieczną może się okazać nie do końca trafiony.
– Celem Ministerstwa Finansów jest, aby w okresie dwóch–trzech lat Polacy oszczędzali około 100 mld zł w ramach OKI. Pojawia się pytanie, czy 100 mld to jest dużo, czy mało – mówi agencji informacyjnej Newseria dr Jarosław Janecki, wykładowca Szkoły Głównej Handlowej, przewodniczący Rady Towarzystwa Ekonomistów Polskich. – Dla porównania w funduszach inwestycyjnych detalicznych, bez PPK, mamy zgromadzonych około 250 mld zł. Inne formy oszczędzania funkcjonują, mamy IKE, IKZE, PPK i w ramach tych trzech form oszczędzania Polacy zgromadzili około 38 mld zł, czyli nie okazały się one na tyle atrakcyjne dla Polaków, żeby podjąć wysiłek i zacząć oszczędzać. Potencjał jest dosyć duży ze względu na dużą wartość depozytów, które nie są oprocentowane, a mogłyby stanowić część oszczędności.
5 sierpnia br. minister finansów i gospodarki Andrzej Domański przedstawił nowe rozwiązanie dla oszczędzających, które ma sprzyjać rozwojowi inwestycji oraz innowacji i zwiększać konkurencyjność polskiej gospodarki. To osobiste konto inwestycyjne, w ramach którego będzie można inwestować do 100 tys. zł bez podatku, w tym w części oszczędnościowej do 25 tys. zł. Oznacza to bezpieczne lokaty bankowe lub obligacje oszczędnościowe, które nie niosą ze sobą ryzyka, czyli gwarantują nominalny, z góry określony zysk. Pozostałe 75 tys. zł przeznaczone mogłoby być na inwestycje w akcje, obligacje w funduszach, ETF-y. Dla środków powyżej limitu 100 tys. zł obowiązywać ma niski podatek od aktywów (czyli całości kwoty, nie tylko zysków) w wysokości 0,8–0,9 proc. wartości inwestycji.
– Problemem może się okazać to, że nie wszyscy będą chcieli korzystać z możliwości oszczędzania w tej części nieobligacyjnej, nielokatowej, czyli np. na giełdzie. Niekoniecznie wszyscy mają to samo odczucie ryzyka, niektórzy nie będą chcieli ryzykować. Być może lepiej byłoby, gdyby te nieopodatkowane 100 tys. nie było w ogóle dzielone i byłby pozostawiony wybór dla konsumenta, dla inwestora, jak zbudować własny portfel: czy rzeczywiście 25 proc. w bezpieczne aktywa, a 75 proc. niekoniecznie w te bardziej ryzykowne – wskazuje ekonomista. – Ta awersja do ryzyka każdego konsumenta jest różna i dobrze by było, gdyby tutaj była jednak trochę większa swoboda.
Jak wynika z danych Narodowego Banku Polskiego, Polacy na koniec lipca trzymali ponad 985 mld zł na depozytach bieżących – kontach osobistych i rachunkach oszczędnościowych. Są to środki praktycznie nieoprocentowane, gdyż na kontach osobistych koszty prowadzenia rachunków przekraczają minimalne odsetki, a rachunki oszczędnościowe oferują atrakcyjne stawki na krótkie okresy, często wyłącznie nowym klientom. Jednak nawet te osoby, które decydują się na nieco bardziej ryzykowne instrumenty, takie jak fundusze inwestycyjne, kierują swój kapitał do najbezpieczniejszych produktów: funduszy dłużnych (obligacyjnych) krótkoterminowych.
Według raportu serwisu Analizy.pl w lipcu klienci wpłacili do funduszy detalicznych rekordową kwotę 5,8 mld zł netto, ale aż 3,6 mld zł z tej kwoty trafiło właśnie do funduszy dłużnych krótkoterminowych. Natomiast fundusze akcyjne już szósty miesiąc z rzędu notowały odpływy netto i to mimo bezprecedensowej hossy na warszawskiej giełdzie: lipiec był ósmym z rzędu miesiącem wzrostów na GPW, a od początku roku do połowy wakacji warszawski indeks WIG zyskał ponad 35 proc.
Mimo tych wątpliwości Jarosław Janecki uważa OKI za atrakcyjny produkt.
– Sam fakt, że będziemy mieli nową formę oszczędzania i w jej efekcie będziemy uzyskiwali dochody, które nie będą podlegały opodatkowaniu, jest na tyle atrakcyjny, że praktycznie każdy bank oferujący lokaty oszczędnościowe będzie oferował swoim klientom takie lokaty w ramach OKI, czyli to będzie standardowa oferta banków, ale również innych instytucji finansowych – przewiduje przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich. – Stąd będzie pewnie przesunięcie takich środków z lokat, które dzisiaj mamy w bankach, do lokat w ramach OKI.
Jak uzasadnia resort finansów, celem planowanych zmian jest pobudzenie oszczędności, inwestycji i wydatków na innowacje w polskiej gospodarce, a także rozwój krajowego rynku kapitałowego. Propozycje te mają również zachęcić Polaków do lokowania środków w aktywa o wyższym profilu zysku. Część tych środków mogłaby zasilić finansowanie innowacyjnych przedsięwzięć, jednocześnie stwarzając szansę na wzrost zamożności oszczędzających.
– OKI może wpłynąć na rynek kapitałowy pod tym względem, że być może osoby, które dzisiaj nie brały pod uwagę inwestycji na rynku kapitałowym, zastanowią się, czy przypadkiem z tych 75 tys. zł, które mogłyby zainwestować, jakichś środków nie przeznaczyć, może niekoniecznie na zakup akcji, ale na przykład na zakup ETF-ów – mówi wykładowca SGH. – Ten pomysł ma również na celu rozruszanie polskiej giełdy i zobaczymy, jak zareagują na to drobni inwestorzy. Jest jakaś szansa, że tak będzie, pod warunkiem że polskie spółki rzeczywiście staną się w oczach inwestorów na tyle atrakcyjne, żeby w nie zainwestować.
Źródło: Newseria