Trener przekonuje, że oglądanie filmów i seriali jest dla niego świetną formą rozrywki. A jeśli może to robić w towarzystwie swojej mamy albo partnera, to przyjemność jest podwójna. Podczas projekcji zdarza mu się również wzruszyć, bo często mocno przeżywa losy bohaterów. Jak podkreśla, jest wiele polskich i zagranicznych produkcji, które zrobiły na nim spore wrażenie. Ostatnio na przykład zachwycił się pewną bajką.
Qczaj docenia to, że dzięki różnym kanałom tematycznym i platformom streamingowym filmy i seriale są teraz dostępne w każdym miejscu i o każdej porze. Nie ukrywa też, że jeśli wciągnie go jakiś scenariusz, to ogląda cały sezon, odcinek za odcinkiem. Lista jego ulubionych produkcji jest długa, a towarzystwo do oglądania – bardzo zacne.
– Uwielbiam oglądać seriale. Moja mama kocha oglądać Romance TV i jak odwiedzę ją w Stanach, to oczywiście siłą rzeczy sobie wtedy z mamą oglądamy. Tam te wszystkie seriale zazwyczaj naprawdę dobrze się kończą i ja się pytam mamy, co ją w nich tak urzeka. A moja mama, która jest góralką, mówi, że już w życiu miała tyle smutków, że teraz chce się tylko cieszyć – mówi agencji Newseria Lifestyle Qczaj.
Trener przekonuje, że z dużą przyjemnością zasiada przed ekranem, by obejrzeć jakiś wciągający film lub serial. I nigdy nie uważa tego czasu za stracony. Jedne produkcje potrafią go bowiem rozbawić do łez, inne – intrygują niesamowitymi zwrotami akcji, a kolejne zmuszają do refleksji, bo pokazują cząstkę naszego życia i naszych doświadczeń.
– Ja w ogóle jestem kinomaniakiem, kiedy tylko mam chwilę wolną, to chodzę do kina, oglądam dużo seriali, bardzo to lubię. Chociaż jak oglądam coś w domu, to zazwyczaj w tym czasie przygotowuję jeszcze coś do jedzenia albo odpisuję na komentarze na social mediach – mówi.
Qczaj przyznaje też, że bardzo emocjonalnie podchodzi do tego, co ogląda, i jak najbardziej zdarzyło mu się płakać na jakimś filmie czy serialu.
– Oczywiście, że płaczę. Ja jestem wrażliwcem. Ostatnio oglądaliśmy z Tomkiem taką wzruszającą bajkę o tolerancji. Nie przypomnę sobie, jaki miała tytuł, ale właśnie na niej się popłakałem – mówi trener personalny.
Źródło: Newseria