
Rosnące ceny i braki leków sprawiają, że Polakom zdarza się nie realizować recept. 38 proc. pacjentów przyznaje, że ich to dotyczy, a co czwarty tłumaczy to zbyt wysokimi kosztami – wynika z danych Stowarzyszenia Importerów Równoległych Produktów Leczniczych. Jego eksperci wskazują, że jednym z rozwiązań mogłoby być zwiększenie w aptekach udziału leków z importu równoległego, które są zwykle tańsze. Ten mechanizm dystrybucji preparatów w ciągu pięciu ostatnich lat wygenerował 3,6 mld zł oszczędności, ale odpowiada dziś tylko za 1 proc. rynku.
– Badania opinii publicznej zlecone w sierpniu tego roku pokazują, że jedna trzecia pacjentów, a dokładnie 38 proc., nie wykupuje leków w aptece. 23 proc. wskazuje, że są one za drogie, a 15 proc. – że nie mogli dostać w aptece leku, który był przepisany na recepcie – wylicza w rozmowie z agencją Newseria Tomasz Dzitko, prezes Stowarzyszenia Importerów Równoległych Produktów Leczniczych (SIRPL), powołując się na dane zebrane w raporcie „Polska paradoksalna: oszczędności na setki milionów złotych blokowane przez biurokrację”.
– Poszukując leków o niższych cenach, polski pacjent bardzo często staje przed dylematem możliwości wykupienia swoich leków ze względu na swoje możliwości finansowe. Wiemy o tym, że bariery finansowe są rzeczą istotną, jeżeli chodzi o budżety polskich pacjentów, zatem możliwość pozyskania leków w niższej cenie jest dla nich pewną wartością dodaną – komentuje dr Mikołaj Konstanty, wiceprezes Naczelnej Izby Aptekarskiej.
Leki z importu równoległego to produkty wytwarzane przez tego samego producenta, pod taką samą nazwą handlową i z identycznym składem, co obecne na polskim rynku, lecz pierwotnie przeznaczone do sprzedaży w innym kraju UE, gdzie są one dostępne taniej. Takie leki mogą być legalnie sprowadzane do Polski, a potem sprzedawane z uzupełnieniem o polskojęzyczną ulotkę.
– Import równoległy w Unii Europejskiej to jest ponad 50 lat doświadczeń. W Polsce import równoległy jest dostępny od 20 lat, czyli od kiedy weszliśmy do UE. Jednakże doświadczenia innych krajów pokazują, że tego importu może być więcej. To jest bardzo pozytywne zjawisko, które pozytywnie wpływa na ogół pacjentów i dostęp do leków. Takie kraje jak Niemcy i Dania już dawno zrozumiały, że import równoległy należy wykorzystywać szerzej, niż to robi obecnie Polska. W Polsce to jest około 1 proc. całego rynku leków, a w grupie leków refundowanych tylko 0,25 proc., podczas gdy w Niemczech te procenty sięgają 8 proc., a w Danii nawet 30 proc. – wylicza Tomasz Dzitko.
Z raportu przygotowanego przez SIRPL na podstawie danych IQVIA wynika, że w latach 2019–2024 mechanizm importu równoległego wygenerował 3,6 mld zł oszczędności dla polskiego systemu i pacjentów oraz dostarczył na rynek 156 mln dodatkowych opakowań leków (średnio 22 mln rocznie). Oszczędności bezpośrednie, czyli te wynikające z różnicy w cenie między lekiem z importu równoległego a jego krajowym odpowiednikiem, stanowią 21 proc. całości. Oszczędności pośrednie są więc znacznie większe, stanowiąc 79 proc. całości. Powstają one w sytuacji, gdy producenci leku obniżają swoje ceny z uwagi na to, że ich importowane „bliźniaki” są tańsze. Raport SIRPL podaje przykład leków, w przypadku których po wejściu na rynek importu równoległego ich cena obniżyła się o jedną trzecią. Eksperci podkreślają, że jest to naturalna regulacja rynku.
– Import równoległy zmniejszy zjawisko niedostępności leków dla pacjentów z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że leki z importu równoległego są tańsze, czyli mniejszy procent pacjentów będzie odchodził od okienka w aptece z pustymi rękami, ponieważ nie stać ich na zakup. Po drugie dlatego, że leków z importu równoległego jest więcej, w związku z tym będą one łatwiej dostępne w sytuacjach, kiedy leku brakuje na rynku – podkreśla prezes SIRPL.
– W momencie światowego kryzysu w dostępności do leków, a taką sytuację mamy dzisiaj i o tym mówią wszystkie kraje rozwijające się, wszystkim zależy na tym, aby pacjenci mogli otrzymywać leki na czas, w odpowiednich interwałach, jeżeli chodzi o wystawianie recept i ich realizację. Patrząc perspektywicznie, jesteśmy przekonani, że to rozwiązanie powinno nam towarzyszyć, bardzo pozytywnie wpływając na ceny leków – dodaje dr Mikołaj Konstanty.
Z analizy ekonomicznej przygotowanej dla SIRPL wynika, że każda złotówka wydana na leki z importu równoległego generuje prawie 1,2 zł oszczędności w systemie ochrony zdrowia. Barierą dla rozwoju tego rynku w Polsce są jednak ramy legislacyjne związane ze sprzedażą importowanych leków refundowanych. Są one traktowane nie jako leki oryginalne, tylko odpowiedniki generyczne. Przez to ich cena urzędowa musi być niższa od najtańszego zamiennika dostępnego na rynku, a to często ekonomicznie niemożliwe. Oznacza to też problemy biurokratyczne, m.in. zbyt wygórowane wymogi formalne nakładane na importerów, a wiążące się z traktowaniem ich na równi z producentami. Zdaniem ekspertów z SIRPL usunięcie barier legislacyjnych mogłoby podwoić roczne oszczędności związane z obrotem w imporcie równoległym, z czego około 700 mln zł trafiałoby bezpośrednio do budżetu NFZ.
W październiku kilkudziesięciu sygnatariuszy, w tym organizacje pacjenckie i branża farmaceutyczna, podpisało list otwarty do Ministerstwa Zdrowia. Wezwali resort do wykorzystania zbliżającej się nowelizacji ustawy refundacyjnej jako szansy na odblokowanie potencjału importu równoległego.
Źródło: Newseria









