3979,22 zł – tyle średnio wynoszą miesięczne wydatki studenta na studiach niestacjonarnych. To niecałe 30 zł więcej niż rok temu – wynika z badania Warszawskiego Instytutu Bankowości i Związku Banku Polskich. Tradycyjnie największym obciążeniem są koszty zakwaterowania, dlatego 40 proc. osób studiujących deklaruje, że mieszka w domu rodzinnym lub u znajomych. Mimo rosnących kosztów utrzymania czterech na 10 studentów ocenia swoją sytuację finansową lepiej niż rok temu.
– Rachunek miesięczny polskiego studenta, który badamy razem ze Związkiem Banków Polskich już od wielu lat w raporcie „Portfel Studenta”, w tym roku jeszcze nie przekroczył kwoty 4 tys. zł. W porównaniu chociażby do 2016 roku, kiedy po raz pierwszy robiliśmy taką symulację, to jest wzrost znaczący, bo wówczas ten koszt oscylował w granicach 1,6 tys. zł – mówi agencji Newseria Michał Polak, wiceprezes Fundacji Warszawski Instytut Bankowości.
W przedstawionej kwocie 3979,22 zł znaczna część, bo 560 zł, to czesne. W wariancie studiów stacjonarnych koszty życia zamykają się średnio w kwocie 3419,22 zł.
– To są kwoty, które na pewno z punktu widzenia portfela przeciętnego studenta są dosyć wysokimi kosztami – mówi Michał Polak.
Największym obciążeniem dla budżetu studenta są koszty mieszkania, pokoju czy akademika, zwykle mieszczące się w przedziale 1,2–1,5 tys. zł. Prawie co piąty badany przyznaje jednak, że przekracza tę kwotę.
– Drugi koszt to wyżywienie. Mimo różnych studenckich, kreatywnych pomysłów, wsparcia rodziców czy babć w zakresie dodatkowego wiktu kwoty w zakresie wyżywienia także są dosyć wysokie – mówi ekspert WIB.
Porównanie z poprzednimi latami pokazuje, że w ostatnich dwóch latach dynamika wzrostu miesięcznych kosztów nieco osłabła. Co więcej, 41 proc. studentów ocenia swoją sytuację finansową jako lepszą niż rok wcześniej, podczas gdy pogorszenie deklaruje 24 proc. Nieznacznie zmniejszył się także odsetek osób studiujących, które z powodów finansowych rozważają przerwanie nauki (17 proc., -1 pkt proc.). Coraz więcej młodych Polaków wskazuje także, że podejmowane zatrudnienie pozwala im na stabilizację budżetu.
– Jeżeli chodzi o zakwaterowanie studentów, ponad 40 proc. deklaruje mieszkanie w domu rodzinnym lub u znajomych. Na dalszych pozycjach są mieszkania lub pokoje w wynajmowanych nieruchomościach [30 proc. – red.] – wskazuje Michał Polak.
Badania Amron wskazują, że jeśli studenci decydują się na wynajem nieruchomości, najczęściej (48 proc.) wybierają mieszkanie lub dom z trzema pokojami lub więcej, każdy o powierzchni 10–20 mkw., by móc współdzielić przestrzeń z innymi osobami. 39 proc. wybiera mieszkanie z dwoma pokojami, co może sugerować, że wynajmują je z jedną osobą, a 13 proc. decyduje się na kawalerkę. Zapytane o źródła finansowania wynajmu, najwięcej osób wskazało pomoc finansową od rodziców (ok. 65 proc.), a niecałe 40 proc. – na dochody z tytułu pracy. Na pieniądze ze stypendium może liczyć co piąty student.
– Około 10 proc. studentów deklaruje korzystanie z akademików. Warto podkreślić, że tak niski współczynnik tych osób, które deklarują mieszkanie w akademikach, nie wynika z małego zainteresowania tą formą zakwaterowania, tylko po prostu z małej dostępności akademików – mówi Michał Polak.
Eksperci WIB wskazują, że w Polsce brakuje ok. 400 tys. miejsc w akademikach, w samej Warszawie jest to 60 tys. łóżek.
– Mówi się nawet o ponad czterokrotnie większym zainteresowaniu w stosunku do tego, czym dysponują uczelnie. Pojawiają się wprawdzie akademiki prywatne, natomiast koszty pokoju w takich akademikach prywatnych sięgają w przypadku Warszawy nawet 4 tys. zł – mówi wiceprezes WIB.
Problem z dostępnością miejsc w akademikach wiąże się również z niewielkim wzrostem liczby osób studiujących na polskich uczelniach, który w tym roku może sięgnąć 80 tys. Choć liczba studentów jest bardzo daleka od szczytu z przełomu lat 90. i 2000., to jednak przełamany został wieloletni trend spadkowy.
– W większości są to studenci z kierunków zagranicznych. Wprawdzie z jednej strony faktycznie mamy do czynienia z niżem demograficznym, który na pewno widać na uczelniach, chociażby po tym, że liczba aplikujących na jedno miejsce na różnych kierunkach studiów, również dosyć popularnych, z roku na rok jest mniejsza, jednak przypływ osób z innych krajów powoduje, że ta sytuacja trochę się balansuje – mówi ekspert WIB. – Być może te osoby, które są przyzwyczajone, że w ich krajach oferta akademików odpowiada potrzebom studentów, chcą w pierwszej kolejności szukać miejsca właśnie w akademiku w Polsce, a niekoniecznie wynajmować nieruchomość, co zawsze wiąże się z dodatkową liczbą formalności.
Źródło: Newseria
