Do tragicznych wydarzeń doszło w Boże Narodzenie. Pasażerowie oraz załoga samolotu przeżyli chwile grozy, gdy pilot stracił przytomność. Sytuacja wyglądała bardzo poważnie.
Do przykrego zdarzenia doszło na pokładzie samolotu British Airways. Na pokładzie zawsze jest dwóch pilotów, w razie potrzeby jest również autopilot. Jednak najważniejszy jest pierwszy pilot. W tej sytuacji to właśnie on stracił przytomność. Cała odpowiedzialność spoczywała na drugim kapitanie oraz załodze.
W trakcie lotu z Londynu do Aten pierwszy kapitan zasłabł za sterami samolotu, chwilę później stracił całkowicie przytomność. Airbus A320 wystartował z lotniska Heathrow i przeleciał część trasy. Do Aten była już tylko godzina drogi.
Obawy o COVID-19
Pasażerowie zaczęli obawiać się, że pilot może mieć koronawirusa. Pilot zgłaszał złe samopoczucie drugiemu pilotowi już w trakcie loty, ten zdecydował o powrocie do Londynu. Okazało się, że trzeba jednak lądować szybciej, ponieważ pomoc potrzebna jest natychmiast.
Samolot lądował awaryjnie na lotnisku w Zurychu. Mężczyzna został od razu zabrany do szpitala, ponieważ nie było wiadome co spowodowało złe samopoczucie. Samolot w Szwajcarii pozostał jeszcze przez pięć godzin. W tym czasie ustalono, że pilot nie jest chory na koronawirusa, a także nie zemdlał z powodu toksycznych oparów, co jest częstym powodem złego samopoczucia u pilotów.