Głośny i zdezorientowany, ale nigdy agresywny. Kiedy znaleziono jego ciało w altance na śmieci, sąsiedzi palili znicze przy jego ławeczce. Kilka lat wcześniej poznali jego historię.
„Brodaty krzykacz”
Historia jak z filmu, niegdyś na progu wielkiej kariery, później zagubiony bezdomny. Steve Robinson od wielu lat mieszkał na ławce w jednej z berlińskich dzielnic. Za jego śmiercią stoi smutna rodzinna historia.
Mieszkańcy Berlina nazwali go Krzykaczem, gdy dowiedzieli się o jego przeszłości, postanowili nawet założyć zbiórkę na budowę domku zimowego dla mężczyzny. „R.I.P. dla kochanego krzykacza” – taką kartkę można znaleźć na ławce, która stała się jego domem.