Jakiś czas temu została wprowadzona godzina policyjna w Sylwestra. Miał zostać wprowadzony zakaz przemieszczania 31 grudnia od godziny 19 do 1 stycznia do godziny 6. Okazało się to niezgodne z prawem. Rząd zareagował.
Premier wycofał się z godziny policyjnej, jeden z ministrów precyzuje, że zakaz przemieszczania pozostaje bez zmian.
„W sylwestra nie wdrażamy godziny policyjnej. Apelujemy jednak, by bawić się w gronie kameralnym” – mówił Morawiecki
Największe zamieszanie wywołała nazwa, która kojarzy się z czasami komuny. Mowa o „godzinie policyjnej”, której nawet nie miało być w rozporządzeniu. Premier tłumaczył, że aby móc wprowadzić taką godzinę, najpierw trzeba wprowadzić stan wyjątkowy.
Na ile może sobie pozwolić rząd
Czy w oparciu o ustawę z 2008 o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych można zabronić poruszania się w Sylwestrową noc? Ustawa mówi o „czasowym ograniczeniu określonego sposobu przemieszczania się w czasie epidemii”. Okazuje się, że to za mało, aby zabronić ludziom wychodzenia z domów w Sylwestra.
Ograniczenie ruchu nie jest jednoznaczne z jego wyłączeniem. O ograniczeniu można by mówić, gdyby nie zakazano wychodzić wszystkim poza osobami pracującymi, a np. zabroniono przemieszczania w dużych grupach.
Co z mandatami?
Prawdopodobnie sąd stanie po stronie osób, które mandat zaskarżą. Policja jednoznacznie nie wypowiada się czy mandaty będą wystawiane. Funkcjonariusze skupią się na utrzymaniu porządku, kontrolowaniu kierowców, aby nie prowadzili pod wpływem alkoholu oraz sprawdzaniem osób spożywających alkohol w miejscach publicznych.