Profesor Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego stracił pracę, o czym poinformowały władze uczelni. Wszystko przez nagranie, które wyszło na jaw.
Zaniżanie zdawalności egzaminów
Sprawa wyszła na jaw na początku marca, najpierw na Collegium Medicum w Bydgoszczy, będącym częścią Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Odbył się wykład z anatomii, który wizytował profesor Janusz Moryś z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Po zajęciach profesorowie zapomnieli, że rozmawiają na czacie grupowym i nie wyłączyli mikrofonów. Ich rozmowę nagrali studenci.
Na nagraniu wykładowcy dzielili się swoimi spostrzeżeniami na temat zdawalności egzaminów oraz kolokwiów online. Zgodnie stwierdzili, że taka forma zbyt dużo ułatwia i zbyt wielu studentów je zdaje. Opowiadali sobie również, które według nich metody zaniżania zdawalności są najskuteczniejsze.
„Fundusz Morysia”
Profesor Moryś również podzielił się swoimi sposobami na studentów. „Ja idę online, już mam 71 osób niedopuszczonych. Nie mają szans. Ale ja ich koszę praktycznie. Sposobem online. Krótki czas, 45 sekund” – mówił na nagraniu. Śmiał się również, że przychody uczelni z opłat za egzaminy poprawkowe nazywane są „funduszem Morysia”.
Sprawą zajął się specjalny zespół powołany przez władze Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, a wobec profesora Morysia wszczęto postępowanie dyscyplinarne. Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej przekazano, że prof. Janusz Moryś został odwołany z funkcji kierownika Katedry Anatomii i Neurobiologii i z funkcji kierownika Zakładu Anatomii.