Pod pretekstem szkoleń ściągani są do komend, aby skompletować oddziały do pilnowania protestów w stolicy. Policjanci mówią, że mają dość. Grożą, że jeśli nic nie zmieni masowo będą brali L4.
Policjanci mówią stop!
W czwartkowym wydaniu „Rzeczpospolitej” ukazał się tekst, w którym pokazano bunt policjantów. Funkcjonariusze z wydziałów prewencji mają dosyć ściągania ich do Warszawy, aby zabezpieczali demonstracje.
Czara goryczy przelała się po tzw. Marszu o Wolność w ubiegłym tygodniu. Był to protest przeciwników obostrzeń, uczestniczyło w nim kilkaset osób. Kiedy policjanci zażądali rozejścia się, rzucano w nich petardy oraz kamienie – w efekcie doszło do szarpaniny z funkcjonariuszami, którzy użyli pałek i gazu. Dwóch poszkodowanych funkcjonariuszy trafiło do szpitala – poinformowała „Rzeczpospolita”
Policjanci spoza Warszawy są traktowani gorzej?
Bunt policjantów wynika również z nierównego traktowania. Podobno przyjezdni są kwaterowani w dużo gorszych miejscach, a także nie mają tylu przerw co miejscowi policjanci.
Przełożeni stosują fortele. Żeby można było ludzi szybko ściągnąć z różnych garnizonów do Warszawy, organizuje się „szkolenia” dla prewencji w komendach wojewódzkich. W tym roku (zwłaszcza luty–marzec) takie szkolenia się nasiliły. Jak wskazują rozmówcy z różnych komend, funkcjonariusze z prewencji mają nawet pięć–sześć szkoleń w miesiącu, gdzie zwykle normą było ok. dwa na miesiąc” – podaje „Rz”