Była pierwsza prezes Sądu Najwyższego od tygodnia choruje na COVID-19. Leczy się w kontrowersyjny sposób, który nie każdy pochwala. Lek został dla niej sprowadzony z Niemiec.
Lepsze od szczepionki?
Małgorzata Gersdorf nie jest pierwszą osobą publiczną, która przyznaje się, że używa amantadyny w walce z koronawirusem. Już wcześniej przyznał się do tego Marcin Warchoł. Była pierwsza prezes SN zdradziła, że od tygodnia zmaga się z COVID-19.
Sama otwarcie przyznaje się do leczenia kontrowersyjnym lekiem, który jest trudno dostępny w Polsce. Dlatego kobieta zdecydowała się na jego sprowadzenie aż z Niemiec.
Myślałam, że to zatoki, ale byłam tak słaba, że ja nigdy z tymi zatokami nie miałam takiej słabości. Poszłam zrobić prywatnie test i się okazało, co się okazało. Pojawiła się ta opcja, ale nie było łatwo, bo to w Polsce niedostępne. Dowiedziałam się od rodziny, od farmaceuty i ten lek mi sprowadzono z Niemiec. Niewątpliwie lepiej się czuję, to mnie trzyma przy życiu – powiedziała Gersdorf.
Resort zdrowia sprawdza
Amantadyna wzbudza wiele kontrowersji, jednak dużo osób po jej zastosowaniu czuje się dużo lepiej, a choroba przebiega łagodniej. Ministerstwo Zdrowia stara się jednak sprowadzić do Polski większą ilość leku.
Lek nie jest jeszcze przebadany przez naukowców, jednak resort zdrowia uznał, że skoro są szanse, że pomaga to trzeba postarać się, aby go nie brakowało.