Lech Wałęsa kolejny raz narzeka na swoją emeryturę. Pomimo kilkunastu tysięcy złotych i możliwości zarobienia dodatkowych pieniędzy przez wykładanie na uniwersytetach w USA, były rezydent przyznaje, że to mu nie wystarcza i ,,odczuwa drożyznę”.

Lech Wałęsa – emerytura
Były prezydent w rozmowie z ,,SE” wyznał, że emerytura w wysokości kilkunastu tysięcy złotych zdecydowanie mu nie wystarcza. – Odczuwam drożyznę, ja nie jestem z innej gliny przecież. Emerytury mam z 12-13 tysięcy złotych, ale co to jest na apetyt byłego prezydenta? Próbuje zarabiać za granicą i to trochę mi wyrównuje. Teraz fotowoltaikę zakładam w domu, na wstępie trzeba wydać 150 tys. zł, więc potrzebne mi pieniądze – powiedział gazecie Lech Wałęsa.

Lech Wałęsa problemu doszukuje się w ówczesnych rządach. Jak sam przyznał, jego status materialny zmienił się przez działania Prawa i Sprawiedliwości. – Ostrzegałem przed PiS-em i przed Kaczyńskim. Jak oni mogą rządzić państwem? Demagodzy, populiści zrzucają całą winę za drożyznę na Putina, na wojnę, ale to nie jest tak – stwierdził Wałęsa.
Wałęsa nie może pogodzić się z tym, że zarabia ,,tak mało”, a sam przyzwyczaił się do ,,lepszego życia” – Przyzwyczaiłem się do większych pieniędzy, bo jeździłem i dorabiałem. Mam dużą rodzinę, mogłem na wiele rzeczy pozwalać rodzinie i sobie, a teraz to się zakończyło. Nie gromadziłem środków, bo jestem idealistą, a nie materialistą – przyznał polityk. Dodatkowo żona byłego prezydenta, Danuta nie jest oszczędna i wydaje dużo pieniędzy. Polityk nie kryje złości i oświadcza, że liczy na większą emeryturę. – Ja mam 6 tys. zł prezydenckiej emerytury i za tyle nie dam rady się utrzymać, bo moja żona Danuta wydaje 7 tys. miesięcznie. Muszę zarobić przecież na utrzymanie siebie i żony. A za friko robił nie będę przecież, ja już za friko robiłem przed 1989 r.