Łódzki Sąd Okręgowy prowadzi proces dotyczący sytuacji, jaka miała miejsce na terenie jednego z domów opieki dla osób starszych. Oskarżony został ksiądz, który był zarządcą placówki. Prokuratura oskarżyła go o to, że w wyniku niewłaściwego prowadzenia przez niego placówki oraz nie odpowiednie opiekowanie się pensjonariuszami, doprowadził do śmierci dwunastu osób, narażając ich na utratę życia lub zdrowia.
Brat zmarłej pensjonariuszki, Andrzej Urbański (76l.) nie jest w stanie uwierzyć, do jakiej ludzkiej krzywdy dopuścili się pracownicy domu opieki. – Henia była moją kuzynką, siostrzenicą mojej mamy. Była ciężko chora, trafiła do szpitala, a później do tego okropnego przytułku. Mąż tłumaczył, że nie da rady się nią opiekować, więc wsadzili ją w karetkę i zawieźli do Zgierza – opowiedział mężczyzna. – Miała 1,2 tys. zł emerytury, może trochę więcej. Trafiła do przytułku, a ten „ksiądz” zabierał te 1,2 tys. zł na utrzymanie. Jej nie zostawało nic – dodaje Pan Andrzej.
Podczas wizyty u Pani Heni, jej siostra nagrała filmik obrazujący, co się tam dzieje. Starsza kobieta siedziała zabiedzona, nieubrana i w dodatku otumaniona lekami. To Pani Henia poprosiła o powiadomienie jej brata, że znajduje się ośrodku, w którym jest zaniedbywana. – Dowiedziałem się wtedy od siostry, że Henia przebywa w tym ośrodku, a kilka dni później już jej nie było. Umarła – mówi smutny mężczyzna.
W rozmowie dla gazety Fakt.pl, Andrzej Urbański wspomina – Henia zmarła jeszcze w ośrodku, przed jego zamknięciem przez prokuraturę. To był ten straszny tydzień. Taki ciąg zgonów przed zamknięciem ośrodka. Pojechałem wtedy do tego domu pomocy, ale nie chcieli nas wpuścić. Dom był zamknięty, ludzie już przeniesieni do domów pomocy. To nie był żaden dom opieki. Tam była wykańczalnia. Ten kto to prowadził, kto tak traktował ludzi, powinien ponieść srogą karę – wyznał Andrzej Urbański.