Jarosław Kaczyński w tym roku zabawi się w złego Mikołaja zamiast worka prezentów dla koalicjantów szykuje rózgi. Prezes PiS nie spieszy się z realizacją ważnego zapisu z umowy koalicyjnej.
Kaczyński nie spieszy się z realizacją ważnego zapisu umowy koalicyjnej, czyli podzielenia się milionami z subwencji partyjnej z ugrupowaniami Ziobry i Gowina. Tuż po Nowym Roku zbierze się Rada Koalicji Zjednoczonej Prawicy. Radę tworzą liderzy obozu rządzącego. Oczywiście z Jarosławem Kaczyńskim na czele. Dodatkowo będzie również Mateusz Morawiecki, Jarosław Gowin oraz Zbigniew Ziobro.
Głównymi tematami mają być napięcia pomiędzy koalicjantami, sytuacja związana z pandemią oraz plany programowe na następny rok. Politycy PiS pytani o umowę milczą, co wydaje się dziwne, ponieważ jeszcze kilka miesięcy temu zapowiadano, że PiS podzieli się milionami z koalicją.
Koalicja się buntuje, prezes się denerwuje
Prezes PiS nie lubi gdy ludzie się buntują. A ostatnimi czasy wypowiedzi polityków Zjednoczonej Prawicy często są mu nie w smak. Mają swoje zdanie i opinie, czego Kaczyński bardzo nie lubi. Nagradza się tych którzy się nie wychylają.
Prezes PiS uważa, że podział pieniędzmi byłby nagrodą dla posłów i pozwoliłby im na jeszcze większą samowole niż do tej pory. Projekt, jak zapowiadano w sierpniu miał być procedowany podczas jesiennych posiedzeń Sejmu.
Teraz obowiązuje ustawa, w której dotacje z budżetu państwa przysługują tylko tym ugrupowaniom, które startowały w wyborach samodzielnie. Porozumienie Jarosława Gowina i Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry startowały z list PiS. Równa się to z brakiem funduszy z budżetu państwa.
Według Kaczyńskiego Solidarna Polska i porozumienie muszą znać swoje miejsce w szeregu.
Po ostatnich wyborach parlamentarnych pieniądze podatników na działalność statutową przyznano odpowiednio: PiS – 23,5 mln zł, PO – 19,8 mln, SLD – 11,5 mln, PSL – 8,3 mln, Konfederacji – 6,8 mln. Rocznie to 70 mln zł.