Trzecia fala koronawirusa coraz bardziej wydaje się być realna. W warszawskich szpitalach sytuacja zdaje się być krytyczna. Znowu doszliśmy do momentu, w którym brakuje miejsc.
Było lepiej, znowu jest ciężko
Ratownik pracujący w jednym ze stołecznych szpitali przekazał Gazecie Wyborczej, że od około tygodnia wożą coraz więcej pacjentów z COVID-em. Okazuje się, że miejsc w szpitalach znowu zaczyna brakować. Mało, który szpital może i chce przyjąć zakażonych pacjentów.
Jeździmy do Pruszkowa, Nowego Dworu, Żyrardowa. Ostatnio jedna ekipa wiozła faceta z Bemowa do Grodziska Mazowieckiego. Inni jechali aż do Wyszkowa. A czasami nie jeździmy, tylko stoimy i czekamy, aż przyjmą pacjenta. Pod szpitalem Orłowskiego chłopaki czekali ostatnio z pacjentem przez prawie pięć godzin – mówi Pan Tomasz, ratownik warszawskiego pogotowia.
Trzecia fala to już pewność?!
Zdaniem dr. Pawła Grzesiowskiego, eksperta Naczelnej Rady Lekarskiej ds. walki z COVID-19, to dopiero początek. Jego zdaniem kulminacji możemy spodziewać się w kwietniu. Za każdym razem gdy zaczynamy myśleć, że udało nad się wyjść na prostą, zza zakrętu znowu wyłania się koronawirus.
Najgorszym ze skutków trzeciej fali może być ponowne zapchanie szpitali. W szpitalu Praskim zajęte są wszystkie łóżka „covidowe”. Szpital Bielański czy Czerniakowskim znowu nie ma miejsc. Sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli.