W sobotę odszedł wspaniały aktor, mąż i ojciec. Rodzina i przyjaciele zdradzają szczegóły ostatnich tygodni przed śmiercią. Aktor był bardzo chory i kwestią czasu było pożegnanie.
Śmierć Krzysztofa Kowalewskiego

W sobotę dotarła do nas smutna wiadomość o śmierci Krzysztofa Kowalewskiego, który zmarł w wieku 83 lat. Był wspaniałym aktorem, kochającym mężem i ojcem. Zagrał w wielu filmach, serialach oraz spektaklach. Od lat bawił i wzruszał w swoich rolach.
Stworzył wiele niezapomnianych postaci. Zagrał w kultowym już „Misiu”, „Nie ma róży bez ognia” czy „Ogniem i mieczem”. Wielu z nas pamięta go z roli ordynatora w serialu komediowym „Daleko od noszy”.
Problemy zdrowotne
Aktor od lat zmagał się z problemami zdrowotnymi, kilka miesięcy temu przeszedł poważną operację serca. Od jakiegoś czasu miał już problemy z samodzielnym chodzeniem, a także cukrzycę.
Chorobom, które go trawiły od dawna, nie pozwalał zakłócać radości życia. Jego aktorstwo, całkowicie oryginalne, było przypisane tylko jemu i niepowtarzalne. Obdarzony talentem wnikliwej obserwacji świata i ludzi, stawał się niezwykłym i inteligentnym portrecistą ludzkich słabości, naszej śmieszności i głupoty. Był w tym mistrzem, tym bardziej że w niezrozumiały sposób ci wszyscy portretowani mali ludzie budzili sympatię. Bo Krzyś taki był, budził sympatię zarówno jako człowiek, jak i aktor, był kochany – mówił Maciej Englert, co potwierdza choroby zmarłego aktora.
Śmierć Kowalewskiego to wielka strata dla jego żony Agnieszki Suchory. „Najdroższy, Najwspanialszy, Najczulszy nie przegrał żadnej walki!” – napisała we wzruszającym wpisie.